spring illustration

spring illustration

niedziela, 5 lipca 2015

Food love

Photo: Ginger4Ever, Rekin i ja.

Niewiele jest rzeczy, które sprawiają mi tak dużą przyjemność, jak jedzenie. I mam wrażenie, że nie tylko ja tak sądzę :) "Turystyka gastronomiczna" to ważny aspekt spędzania wolnego czasu zarówno dla mnie, jak i moich przyjaciół. Dlatego nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności zawitania do Katowic, w celu rozsmakowania się w przeróżnych, wyśmienitych dań serwowanych na rynku w ostatnim tygodniu. Rynek Smaków stał się imprezą cykliczną, i całe szczęście, bo na pewno jeszcze tam wrócę! Wspaniała feeria smaków, prawdziwa gratka dla każdego łakomczucha :) Żałuję, że mój brzuch ma ograniczone możliwości, bo najchętniej skosztowałabym specjalności każdego zaparkowanego tam food trucka. Niestety, musiałam ograniczyć się do poszczególnych dań, jednak nie omieszkałam skosztować pyszności zamówionych przez moich towarzyszy noża i widelca :) Dzięki temu już wiem, na co na pewno się zdecyduje przy następnej okazji. A teraz zdjęcia! :)




Na dobry początek poszły maszkiety. Moja przyjaciółka zamówiła wyśmienite truskawki oblane mleczną czekoladą. Ja zdecydowałam się na banana - niebo w gębie (albo, jak niektórzy wolą - niebo w ziemi :))





Choć pogoda nie zachęcała do wyjścia z domu, na miejscu zastaliśmy całkiem sporą ilość pałaszujących katowiczan. Atmosfera tego wydarzenia udzielała się niemal każdemu - ludzie żartowali, uśmiechali się do siebie, niekoniecznie się znając. Miło widzieć tylu uśmiechniętych i najedzonych, po prostu szczęśliwych polaków. Wielka szkoda, że taki widok w tym kraju jest dość rzadki.





Następny przystanek- Holandia! Mówiąc szczerze ten kraj darzę wyjątkowym sentymentem :) Niesamowicie się ucieszyłam, mogąc skosztować niderlandzkich smakołyków. Padło na klasyczne holenderskie wafle oraz pancake z masą ciasteczkową.



Frytki belgijskie- najlepsze i tylko z majonezem! Sorry za siano na głowie ^^





Największa niespodzianka- food truck z niemieckimi kiełbaskami. Pełnia szczęścia została osiągnięta. Zdecydowałam się na klasyczny currywurst, który zawsze każe sobie masowo przywozić rodzinie z zagranicy i zajadam się podczas pobytu w Niemczech.




Jedne z licznych wyborów moich przyjaciół. Na Madera Burger na pewno się skuszę przy następnej okazji. Sos na bazie słodkiego chutneya jest najprawdopodobniej najlepszy na świecie. It's official!








Na miejscu nie zabrakło też wybornych soków i koktajli. Skusiłam się na jeden z food trucka Frutopia. Nie wiem dokładnie co piłam, poprosiłam przemiłą sprzedawczyni o sporządzenie czegoś lekkiego i niezbyt słodkiego. Napój był pyszny:)!









Na koniec- naleśnik z nutellą, serwowany przez dwie przemiłe, roześmiane dziewczyny z puchatego Foodszak, w towarzystwie uśmiechniętego gentlemana. Nic dziwnego, że humor dopisywał - gdybym codziennie jadła tak wyborne naleśniki też bym się nie przestawała uśmiechać. Reasumując: +3 kg i +30 pkt szczęśliwości. Czekam na następną edycję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz