spring illustration

spring illustration

sobota, 27 grudnia 2014

A po kolejnej przerwie...

Końcówka roku zawsze upływa pod znakiem nerwówki i braku czasu na cokolwiek :( Stąd decyzja o odstawieniu bloga na dalszy tor i zajęciu się sprawami mniej lub bardziej ważnymi, z pewnością mniej przyjemnymi. Jednak Święta to dobry moment by przystopować, odprężyć się a przede wszystkim spojrzeć z dystansu na pewne sprawy. I nadrobić zaległości! W związku z tym nie mam zamiaru przejmować się (a przynajmniej nie w tej chwili ^^ ) nadchodzącą gehenną zwaną sesją, a skupić się na blogu, prowadzenie którego daje mi frajdę, choć zdaję sobie sprawę, że taki ekshibicjonizm dla wielu ludzi z mojego otoczenia jest nie do przyjęcia lub po prostu śmieszny. Ja natomiast uważam, że jeśli mamy jakąś pasje, to jak najbardziej na miejscu jest dzielenie się nią ze światem, choćby świat i tak nie chciał o niej słuchać (jak w przypadku np. zupełnie niepoczytnych blogów ;)). Niech inni nas inspirują i, w miarę możliwości, inspirujmy swoim działaniem innych! Może kiedyś nasza twórczość kogoś zainteresuje, wywoła uśmiech na twarzy? Czy jeśli lubię podróżować i dokumentować swoje wojaże za pomocą zdjęć a później publikować je w sieci to znaczy, że jestem niepoprawną ekshibicjonistką? Czy jeśli zamiast zamieszczać je na blogu, który jest w mojej ocenie moim "twórczym dzieckiem", osobistym miejscem w sieci, choć jednak nie na tyle by ukazywać go anonimowo zacznę publikować go na portalach społecznościowych (zasypując nimi moich znajomych, czego nie każdy przecież może sobie życzyć) będę jakkolwiek rozgrzeszona? Uważam, że nie. Tyle ze świątecznych przemyśleń! Zapraszam tą malusieńką, zainteresowaną część świata na zdjęcia z Cieszyna, zrobione wczesną jesienią.















wtorek, 21 października 2014

Krótka wyprawa na Wschód

Tyle się ostatnio działo że zupełnie zapomniałam o czekającym tu poście * __ *. Jakiś czas temu odwiedziliśmy moją rodzinę na wschodzie kraju. Kiedyś spędzałam tam całe wakacje, niestety teraz jestem tam gościem bardzo sporadycznie. I chociaż nie była to bardzo daleka wyprawa, można powiedzieć że doznałam małego szoku klimatycznego- choć miesiąc temu u nas wyglądało, jakby jesień nie chciała przyjść, tam za sprawą stepowego klimatu myślałam, że zamarznę! Jednak natura sama potrafi świetnie się bronić i w ogrodzie moich dziadków znalazłam jeszcze parę pięknych okazów kwiatów (jak się te róże ostały przy tak niskich temperaturach to ja nie mam pojęcia :|)









wtorek, 23 września 2014

End of Summer

Chcąc wykorzystać ostatnie podrygi lata, wybrałam się na krótki spacer do pobliskich Rept. Patrząc na poniższe zdjęcia trudno uwierzyć, że cyknęłam je w zeszłym tygodniu :(. Pogoda za oknem jakoś nie nastraja optymistycznie, a ja już zdążyłam zaliczyć pierwszą chandrę, choć jesień jeszcze się nie zaczęła (a może dla własnego dobra wypieram tą smutną myśl????). W związku z tym przeczesuje czeluści internetu w poszukiwaniu jakichś godnych inspiracji, co by sobie udowodnić, że ta pora roku wcale nie jest taka zła... i przetrwać ją, z możliwie jak najmniejszą ilością "dołków" po drodze.










środa, 17 września 2014

Down to the river!

Następnego dnia postawiliśmy na odpoczynek i chillout. Przed wyjazdem zafundowaliśmy sobie spływ tratwą flisacką Dunajcem. Myślę, że ta atrakcja warta jest swojej ceny (ok. 50 zł- trasa do Szczawnicy). Płynąc przełomem Dunajca można obejrzeć góry z innej, wyjątkowej perspektywy. Jeśli lubicie siedzieć i podziwiać piękno przyrody z bliska i nie boicie się ciut zamoczyć, to jest to opcja jak najbardziej dla Was:) 






poniedziałek, 15 września 2014

Zdobywcy Trzech Koron!

Następnego dnia pogoda wyjątkowo dopisała. W związku z tym, a zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wybraliśmy się na Trzy Korony, trasą od Szczawnicy przez Sokolice a kończąc w Krościenku. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, na co się porywamy! Jeśli turysta nie często chodzi po górskich szlakach (tak jak my :| ) 6 godzinna trasa może nieźle dać w kość... Ale daliśmy radę! Spotkaliśmy przemiłych ludzi, byliśmy w pięknych miejscach i pokonaliśmy swoje słabości (na szczycie Trzech Koron wyzbyłam się lęku wysokości) I o to chodzi! :)















środa, 3 września 2014

End of summer: wąwóz Homole i Wysoka.

Pod koniec wakacji postanowiliśmy wyruszyć w moje ulubione góry. Pieniny odwiedziliśmy razem dwukrotnie, ale na pewno jeszcze tam wrócimy- już ja się o to postaram! :) Ten krótki, bo raptem czterodniowy wyjazd zaowocował ilościom zdjęć w ilości gdzieś tak około pięciuset, a że nie potrafię zdecydować które najlepiej będą się tu prezentować, postanowiłam stworzyć z nich dwa posty. A kto biedakowi zabroni?! XD
Aura, przynajmniej pierwszego dnia, była iście jesienna, czytaj: padało prawie cały dzień. To nam jednak nie przeszkodziło ruszyć w moje najukochańsze miejsce w tych górach, czyli do wąwozu Homole, by następnie zdobyć najwyższy szczyt Pienin Niskich- Wysoką. Ta wyprawa, pomimo niesprzyjających warunków, była wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Po pierwsze- praktycznie zero turystów. Wszyscy wystraszyli się deszczu. Pomyślcie tylko- cały szlak tylko dla Was. Coś wspaniałego! Co prawda jakichś zachwycających widoków brak, bo góry bardzo parowały, ale mnie osobiście ta tajemnicza aura bardzo przypadła do gustu. Nazajutrz dobrej widoczności mieliśmy pod dostatkiem, ale o tym kiedy indziej :) Tuż przed wejściem na szczyt zatrzymaliśmy się w bazie obozowej, gdzie harcerki uraczyły nas gorącą herbatą. Piliśmy i wcinaliśmy wcześniej przyrządzone kanapki, a obozowiczki śpiewały i grały na gitarze.To chyba był najprzyjemniejszy postój na herbatę w moim życiu :)
Pamiętać jednak należy, że chodzenie w taką pogodę po szlakach górskich jest dość ryzykowne- szczególnie jeżeli chodzi o schodzenie! Trzeba zaopatrzyć się w dobre, wygodne trapery z podeszwą z grubym bieżnikiem. Żadne tam adidasy, napewno nie w deszczu. To bardzo ważne, bo można elegancko polecieć w dół :) Niestety, ta wycieczka skończyła się dla mnie solidnym przeziębieniem, ale gdybym miała się tam wybrać jeszcze raz, nie wahałabym się ani sekundy! :)