spring illustration

spring illustration

wtorek, 23 września 2014

End of Summer

Chcąc wykorzystać ostatnie podrygi lata, wybrałam się na krótki spacer do pobliskich Rept. Patrząc na poniższe zdjęcia trudno uwierzyć, że cyknęłam je w zeszłym tygodniu :(. Pogoda za oknem jakoś nie nastraja optymistycznie, a ja już zdążyłam zaliczyć pierwszą chandrę, choć jesień jeszcze się nie zaczęła (a może dla własnego dobra wypieram tą smutną myśl????). W związku z tym przeczesuje czeluści internetu w poszukiwaniu jakichś godnych inspiracji, co by sobie udowodnić, że ta pora roku wcale nie jest taka zła... i przetrwać ją, z możliwie jak najmniejszą ilością "dołków" po drodze.










środa, 17 września 2014

Down to the river!

Następnego dnia postawiliśmy na odpoczynek i chillout. Przed wyjazdem zafundowaliśmy sobie spływ tratwą flisacką Dunajcem. Myślę, że ta atrakcja warta jest swojej ceny (ok. 50 zł- trasa do Szczawnicy). Płynąc przełomem Dunajca można obejrzeć góry z innej, wyjątkowej perspektywy. Jeśli lubicie siedzieć i podziwiać piękno przyrody z bliska i nie boicie się ciut zamoczyć, to jest to opcja jak najbardziej dla Was:) 






poniedziałek, 15 września 2014

Zdobywcy Trzech Koron!

Następnego dnia pogoda wyjątkowo dopisała. W związku z tym, a zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami wybraliśmy się na Trzy Korony, trasą od Szczawnicy przez Sokolice a kończąc w Krościenku. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, na co się porywamy! Jeśli turysta nie często chodzi po górskich szlakach (tak jak my :| ) 6 godzinna trasa może nieźle dać w kość... Ale daliśmy radę! Spotkaliśmy przemiłych ludzi, byliśmy w pięknych miejscach i pokonaliśmy swoje słabości (na szczycie Trzech Koron wyzbyłam się lęku wysokości) I o to chodzi! :)















środa, 3 września 2014

End of summer: wąwóz Homole i Wysoka.

Pod koniec wakacji postanowiliśmy wyruszyć w moje ulubione góry. Pieniny odwiedziliśmy razem dwukrotnie, ale na pewno jeszcze tam wrócimy- już ja się o to postaram! :) Ten krótki, bo raptem czterodniowy wyjazd zaowocował ilościom zdjęć w ilości gdzieś tak około pięciuset, a że nie potrafię zdecydować które najlepiej będą się tu prezentować, postanowiłam stworzyć z nich dwa posty. A kto biedakowi zabroni?! XD
Aura, przynajmniej pierwszego dnia, była iście jesienna, czytaj: padało prawie cały dzień. To nam jednak nie przeszkodziło ruszyć w moje najukochańsze miejsce w tych górach, czyli do wąwozu Homole, by następnie zdobyć najwyższy szczyt Pienin Niskich- Wysoką. Ta wyprawa, pomimo niesprzyjających warunków, była wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Po pierwsze- praktycznie zero turystów. Wszyscy wystraszyli się deszczu. Pomyślcie tylko- cały szlak tylko dla Was. Coś wspaniałego! Co prawda jakichś zachwycających widoków brak, bo góry bardzo parowały, ale mnie osobiście ta tajemnicza aura bardzo przypadła do gustu. Nazajutrz dobrej widoczności mieliśmy pod dostatkiem, ale o tym kiedy indziej :) Tuż przed wejściem na szczyt zatrzymaliśmy się w bazie obozowej, gdzie harcerki uraczyły nas gorącą herbatą. Piliśmy i wcinaliśmy wcześniej przyrządzone kanapki, a obozowiczki śpiewały i grały na gitarze.To chyba był najprzyjemniejszy postój na herbatę w moim życiu :)
Pamiętać jednak należy, że chodzenie w taką pogodę po szlakach górskich jest dość ryzykowne- szczególnie jeżeli chodzi o schodzenie! Trzeba zaopatrzyć się w dobre, wygodne trapery z podeszwą z grubym bieżnikiem. Żadne tam adidasy, napewno nie w deszczu. To bardzo ważne, bo można elegancko polecieć w dół :) Niestety, ta wycieczka skończyła się dla mnie solidnym przeziębieniem, ale gdybym miała się tam wybrać jeszcze raz, nie wahałabym się ani sekundy! :)