spring illustration

spring illustration

środa, 25 grudnia 2013

Winter is coming... oh, really?













Śnieg, no cóż, przynajmniej na zdjęciu... po raz kolejny ominęły nas Białe Święta... 
Ps. Śląsk wbrew pozorom wcale nie jest taką smutną, szarą krainą. Wystarczy ładnie wykadrować ^^

niedziela, 22 grudnia 2013

I can't think about that right now. If I do, I'll go crazy! I'll think about that tomorrow...


W tym roku wyjątkowo szybko udało mi się uporać z przygotowaniami świątecznymi. Prawdę mówiąc prezenty zaczęłam kompletować dużo wcześniej, dzięki temu narastające tłumy w centrach handlowych nie były dla mnie tak odczuwalne. No a potem to już tylko z górki- ubieranie choinki to przecież czysty relaks, podobnie jak pakowanie prezentów. W między czasie popijałam ulubioną kawę z kiczowatym wzorem choinki utworzonym z cynamonu, w myśl zasady, że odrobina świątecznego kiczu jeszcze nikogo nie zabiła ;) Natomiast bezpośrednie przygotowania do Wigilii to już inna para kaloszy- niestety są takie czynności, których wcześniej po prostu zrobić się nie da... Jednak, by już całkiem nie zwariować od nadmiaru planowania i obowiązków, nie będę dzisiaj o tym rozprawiać. Rozsądnie, niczym Scarlett O'Hara, pomyślę o tym jutro... :)








Love Lust Faith + Dreams


MARSI W POLSCE! Po raz kolejny! W dodatku całkiem blisko miejsca zamieszkania mojego i mojej przyjaciółki, a tego faktu nie mogłyśmy już zignorować. Decyzja o zakupie biletów nie trwała długo- jak zwykle wejściówki na 30STM sprzedają się jak ciepłe bułeczki:) A poza tym czy istnieje coś bardziej inspirującego niż ulubiona muzyka? Możliwość słuchania jej na żywo to taki little dream come true...


środa, 18 grudnia 2013

Private treasure island

Inspiracji poszukiwania ciąg dalszy! Tym razem pomyszkowałam w pamiątkach rodzinnych. Efekty- czasem naprawdę zaskakujące:) W domu mojej Babci to nawet na klątwę można się natknąć. Świąteczne przyjemności jeszcze przede mną, więc obiektyw kieruje na inne ciekawe (w mojej ocenie) rzeczy, ale post strikte świąteczny powinien się pojawić lada moment.











poniedziałek, 16 grudnia 2013

Freezing nature



Dzisiejszy poranek z bezchmurnym niebem naładował mnie pozytywną energią, jakiej brakowało mi od parunastu dni. Jakaż była moja radość, gdy po przebudzeniu ujrzałam słońce! Wreszcie miałam okazję wyruszyć z aparatem w teren. Rezultat dzisiejszej wycieczki zamieszczam poniżej- zdjęcia ciut podrasowane, ponieważ właśnie testuję edytor ribbet (www.ribbet.com).











niedziela, 15 grudnia 2013

Pre-christmas time- hard time....


Czas przedświąteczny to wyjątkowo trudny dla mnie okres w roku. Zbliżająca się sesja i nawarstwiające się zaliczenia powoli dają o sobie znać- wieczorami nauka nie daje wytchnienia, a rano człowiek wstając już czuje się zmęczony! Kupowanie prezentów wiąże się z 40 minutowym staniem w korku prowadzącym do centrum handlowego, a gdy już się w nim znajdziesz musisz przetrwać slalom-gigant między próbującym staranować cię tłumem! W dodatku pogoda nie dopisuje, co jeszcze bardziej wciąga mnie w wir negatywnych emocji... Jednak mimo wszystko staram się codziennie wykrzesać z siebie nutkę optymizmu, aby tak do końca nie dać się "zjeść" tej przedświątecznej gorączce i towarzyszącym jej nerwom. W końcu czas Bożego Narodzenia to czas oczekiwania, radości, który należy spędzić z najbliższymi. Tak więc moje zszarpane nerwy koję ulubioną muzyką (ostatnio w słuchawkach rozbrzmiewa Lorde), dobrą książką (na przemian z ustawami- ma się rozumieć) oraz kubkiem grzańca. Także spędzanie czasu z najbliższymi mi osobami działa na mnie jak zimny, kojący okład- wczoraj odbyły się urodziny mamy i siostry mojej lepszej połówki, które jak zwykle były popisem kulinarnej sztuki na najwyższym poziomie oraz organizacji spotkania, której pozazdrościć może niejeden logistyk. Cóż ja bym dałaaby i moje przyjęcia były tak dopracowane i efektowne! W tej kwestii czeka mnie jeszcze wiele, wiele lat praktyki....




poniedziałek, 9 grudnia 2013

Hello world...



Nie myślałam, że rozpoczęcie pisania bloga jest tak trudne! Ma się tyle do powiedzenia, że w efekcie wszystkie przemyślenia i pomysły uchodzą z ciebie jak para. No ale od czegoś trzeba zacząć- jako że ostatnio często bywam u mojej babci, dzisiejszych inspiracji postanowiłam poszukać właśnie u niej. Jak każda szanująca się starsza Pani moja babcia posiada u siebie wiele bibelotów, o których zupełnie nie pamięta, a według mnie mają w sobie jakiś trudny do określenia czar. Może jestem staroświecka, ale babcina graciarnia z minionej epoki po prostu do mnie przemawia. Postanowiłam posłużyć się paroma ozdobami w celach przetestowania mojego aparatu, z którym jeszcze się na stałe nie zakumplowałam, jeszcze go do końca nie rozgryzłam. Przyznać muszę, iż jestem "samozwańczym fotografem-pasjonatą-amatorem", i między innymi te miano zaoowocowało decyzją o stworzeniu tego bloga. Ponieważ szczerze przyznałam przed sobą, że żaden ze mnie "profesjonalny fotografę", nie będę biegała z gigantyczną lustrzanką wielkości mojej głowy z włączoną opcją auto i postawiłam na coś mniej profesjonalnego, dyskretniejszego, a przede wszystkim mieszczącego się w mojej torebce i parę miesięcy temu kupiłam jakże cieszącego oko Nikona 1J3. W tym przedziale cenowym tańszą lustrzankę pewnie bym kupiła, ale zgodnie z moją lepszą połową stwierdziliśmy, że po prostu nie zdołam wykorzystać potencjału, który w sobie ma. Zapadła decyzja- kompakt z wymienną optyką, będzie dobrze. Teraz troszkę żałuję, ponieważ widzę różnicę pomiędzy zdjęciami wykonanymi aparatem "z lustrem" a tymi wykonanymi przeze mnie... Choć mam wrażenie, że każda wesoła twórczość początkującego, nieopierzonego fotografa-amatora może tak wyglądać. W końcu- jak się nie ma co się lubi......